Bez chińskiej metki
10 czerwca 2019, 12:12
Hej! Jestem Aga i witam Was na moim blogu.
Na samym początku powinnam chyba uściślić, że nie mam awersji do Chin, mieszkałam tam przez rok, uczyłam ponad 700 chińskich maluchów (zresztą "staruchy" też się zdarzały) i możliwe, że jeszcze wrócę w tamte strony. Tytułowa "chińska metka" symbolizuje dla mnie taniość, słabą jakość i jednorazowość. Żyjemy w czasach, w których trwałość i unikalność to luksu i nie każdego na ten luksus stać. Ubrania z sieciówek, jedzenie na wynos i picie kawy ze znajomymi na facebooku zamiast szczerzej rozmowy na żywo - tak rozumiem życie pod szyldem chińskiej metki. Ja jestem na to zbyt staroświecka i sentymentalna. Staram się żyć świadomie i choć w mojej szafie na pewno znaleźlibyście ciuchy "made in China" (wszystkie nabyte w secondhandzie), nie gonię za modą, nie spełniam cudzych oczekiwań i słucham tego, co podpowiada mi serce (ryzykowna taktyka). Tyle się napisałam, a właściwie nadal nic o mnie nie wiecie, a więc tak w skrócie: jestem podróżniczką i couchsurferką z dziesięcioletnim stażem, 4 lat jestem weganką (wcześniej przez 20 lat byłam wegetarianką), podoba mi się ruch zero waste, wiele rozwiązań na stałe wprowadziłam do mojego życia, ale daleko mi do Bea Johnson, kocham muzykę, zazwyczaj mocniejszą i niekoniecznie pozytywną i niezmiennie trwam w przekonaniu, że winyle brzmią lepiej niż jakieś tam mp3, gotuję dużo i często, najbardziej lubię gotować dla innych, jestem beznadziejnie zakochana w Finlandii, jeśli nie jestem w podróży istnieją duże szanse, że jestem w Finlandii, piszę listy, w ilościach masowych, mogłabym nie schodzić z roweru, chyba, że akurat czytam (często literaturę grozy, ale moją literacką miłością jest Jack London), uwielbiam DIY zaczynając od kosmetyków a na biżuterii kończąc, jestem nauczycielką z powołania i tłumaczką (też z powołania). Na tym blogu chcę dzielić się z Wami tym, co przyprawia mnie o szybsze bicie serca, emocjonuje czy zastanawia. Miłego czytania
Dodaj komentarz